14 maja 2008 roku Klub Przedszkolaka w Dubiczach Cerkiewnych zorganizował kolejny wyjazd edukacyjny, tym razem do Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu, w którym wzięli udział dzieci, rodzice, nauczyciel oraz klubowa opiekunka.
Dlaczego właśnie to muzeum stało się naszym obiektem zainteresowań? Powodów było wiele.
Przedszkolaki z klubu w większości pochodzą z rodzin rolniczych, w których rodzice, bądź dziadkowie zajmują się od wielu pokoleń pracą w gospodarstwie rolnym. Tak więc, tematyka rolnicza jest w naszej placówce przedmiotem wielu ciekawych, burzliwych opowieści i dyskusji, zainteresowań i zachwytów. Część dzieci deklaruje, że w przyszłości chciałaby zostać rolnikami, niektóre 4 i 5-latki twierdzą, że pomagają swoim rodzicom w pracach polowych, a ich wiedza w zakresie narzędzi rolniczych, jak na tak młody wiek jest naprawdę imponująca. Ponadto, ukrytym celem naszego wspólnego wyjazdu było zaangażowanie rodziców, pobudzenie ich do większej aktywności, stworzenie im okazji do miłego i pożytecznego spędzenia wolnego czasu poza domem, razem ze swoim dzieckiem.
Muzeum Rolnictwa znajduje się w zespole pałacowo-parkowym z połowy XIX wieku, na terenie dawnej posiadłości rodziny Starzeńskich i posiada osiem głównych działów: Etnograficzny, Historyczno-Artystyczny, Budownictwa Wiejskiego, Techniki Rolniczej,Historii Uprawy Roślin, Historii Chowu i Hodowli Zwierząt Gospodarskich, Tradycji Zielarskich i Muzeum Weterynarii.
W towarzystwie przewodnika zwiedzanie muzeum rozpoczęliśmy od pawilonu transportu. Jak sama nazwa sugeruje, mogliśmy się tu zetknąć z liczną ekspozycją bryczek, sań, powozów wiejskich i szlacheckich, dawnych i bardziej nam współczesnych wraz z akcesoriami oraz z przeróżnymi maszynami i narzędziami rolniczymi o różnym przeznaczeniu i zastosowaniu, prototypami ciągników rolniczych produkcji polskiej i zagranicznej oraz silników spalinowych z końca XIX i początku XX wieku. Największą atrakcją dla naszych małych przyszłych rolników było pozowanie do zdjęć w karecie szlacheckiej i na jednej z pierwszych ciągówek wyprodukowanej na początku lat 20-tych XX wieku przez niemiecką firmę Heinrich Lanz, jak również na tle lokomobilu parowego z 1913 roku, produkcji jak wyżej.
Liczba komnat oraz wyposażenie wnętrz chat wiejskich była uzależniona od statusu społeczno-ekonomicznego właściciela. Na szczególną uwagę zasługuję chata białoruska, a w niej ikony, lniane wyroby haftowane:typu ręczniki, obrusy, poszewki, naczynia drewniane i gliniane, wiklinowe kosze, słomiane torby, dzbany, sandały, klatka do połowu raków, papierowe ozdoby tj. pająki i firanki. Budynki skansenowskie otoczone są ogródkami przydomowymi, płotami plecionymi, sztachetowymi i z drągów oraz łąką, na której nasze przedszkolaki pasły niewielką trzódkę kóz i koźlątek. Ciekawa jest mała architektura: gołębnik słupowy, kapliczka z rzeźbą Świątka stawiana zazwyczaj na końcu posiadłości bądź na krzyżowaniu się dróg oraz ogromnych rozmiarów studnia-żuraw.
W dworku myśliwskim wybudowanym w 1858 roku zwiedziliśmy stylowy gabinet prof. Ignacego Pieńkowskiego, salonik mieszczański oraz zachwycająco bogatą kolekcję pisanki.
Nasi klubowicze po raz pierwszy w życiu widzieli tak dużo pisanek skoncentrowanych w jednym miejscu, czarujących swą kolorystyką i ornamentyką, dlatego też nie mogli pohamować swojego zachwytu i podziwu, biegając z gabloty do gabloty pytały, jakiego typu są to pisanki? z czego są wykonane?. Najmniejsza z całej kolekcji była pisanka z jaja kolibra, a największa wykonana ze skały grafitowej pochodzącej z osadów polodowcowych. Wychodząc z dworku spotkaliśmy się z pracownikami muzeum, którzy nieśli nowe eksponaty: wypchaną nutrię, skóry lisa i zajęcy oraz głowę dzika .Widząc naszą wycieczkę szybko nawiązali rozmowę z dziećmi, pozwolili nam dotknąć przywiezione eksponaty.
W drodze do Muzeum Weterynarii, który był już naszym ostatnim punktem zwiedzania zobaczyliśmy drewniany amfiteatr nad wodą, ogród botaniczny o unikalnym charakterze, śliczne mandarynki, które nie są jak nazwa podpowiada owocami, lecz krzyżówką kury z kaczką oraz XIX-wieczny młyn wodny, który na naszych oczach zaczął pracować.
Dzieci przesiewały mąkę sitem i wyciskały bułki maszyną, która może jednocześnie zrobić 18 sztuk pieczywa.
Wspomniane Muzeum Weterynarii to prawdziwy raj dla miłośników zwierząt i przyszłych weterynarzy. Jest tu wszystko, kolekcja spodków, naczynia i narzędzia weterynaryjne np.trokator, puszczało do krwi, noże kopytowe, różnego typu kleszcze, rozpylacze do proszków, zgłębniki, trójkąt Lunda, trójgrańce tchawiczne oraz prymitywne urządzenie rentgenowskie.
Około dwugodzinny czas zwiedzania eksponatów i bogactw ziemi Ciechanowickiej w miłej atmosferze upłynął nam niepostrzeżenie szybko. Na koniec zakupiliśmy wybrane pamiątki i zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie ze swoim przewodnikiem.
Zdaniem nie tylko moim, ale wszystkich uczestników wyjazd do Muzeum Rolnictwa w Ciechanowcu, był jednym z najwspanialszych, najciekawszych i najbardziej udanych, jakie udało nam się dotychczas zorganizować. Dopisała nam pogoda, humor i chęci, więc nie pozostaje nam nic innego, jak za kilka lat znów powrócić w to miejsce i przeżyć to jeszcze raz.