|
Jan Czykwin
Jan Czykwin - poeta, tłumacz, historyk literatury, profesor, doktor habilitowany nauk humanistycznych w dniu 13 kwietnia 2007 r. był gościem Gminnej Biblioteki Publicznej. Na spotkanie z znaną postacią przybyli uczniowie klas I - III gimnazjum z Zespołu Szkół w Dubiczach Cerkiewnych, którzy przygotowali wystawę twórczości poety (wydane książki) i prezentację jego wierszy. Spotkanie prowadziła Pani Halina Treszczotko, nauczyciela języka białoruskiego w Zespole Szkół.
Po części oficjalnej Pan J. Czykwin zapoznał młodzież z etapami swojej twórczości. Od pierwszego rysunku podpisanego wierszem poprzez dzieciństwo spędzone w rodzinnej wiosce, naukę w szkole średniej, czas studiów i pracy zawodowej. Wspomniał także o debiucie literackim na stronach "Niwy" (1957 r.) oraz tworzonej poezji, która wyszły spod jego pióra. Wiele wierszy związanych jest z Dubiczamy, w których poeta się urodził i spędził najpiękniejsze dni życia.
Na koniec spotkaniamłodzież zadawała pytania, zarówno dotyczące twórczości literackiej jak i pracy tłumacza oraz naukowca.
Spotkanie zakończyło się podziękowaniami oraz wpisem do księgi pamiątkowej Szkoły oraz krótką wędrówką w przeszłość - zwiedzanie starego budynku szkoły, gdzie kiedyś mieściły się sale lekcyjne a obecnie jest Izba Kultury.
Więcej o poecie:
www.bialorus.pl
pl.wikipedia.org
pbl.ibl.poznan.pl
autary.iig.pl po wpisaniu hasła Jan Czykwin
Warto przeczytać ...!
JAN CZYKWIN - Wiersze
Fenomen dnia
Dzień się starzeje... niby brulion gorze
I w proch się spopiela fenomen dnia.
A popiół - co nam przynieść może?
Dzień się starzeje i wszystko z nim się zmienia:
Studnia i wiadro, i woda studzienna,
Dróżka do domu, ścieżka do strumienia;
Ojcowska głowa starsza i usta matki więdną
Tak, jak dziewczęce piersi i jak ogrodów piękno,
Starzeje się nam jadło i nić przędziwa cienka;
Ulica się starzeje, sąsiedzi, złość i donos,
Każdy spośród ministrów i biurokratów grono,
Idole na portretach - za życia i po zgonie;
Idee postarzały, i radość, i ból duszy,
I postarzała troszkę ogromna pustka ciszy,
I całkiem się zestarzał hymniczny ton klawiszy.
Dzień się starzeje... Z nim - starość snu i ducha,
Światło ucichło, muzyki muszej słucha,
Starzeje się słońce, dogasa ognia smuga.
Ja, w dziuplę zagnany, w ciemności niby sowa,
To prawdę, to znów fałsz mackami anten łowię
Czując, jak z drobin szklistych odrasta dnia fenomen.
Przełożyła Elżbieta Feliksiak
Asymetria
Nie odkładaj mi na potem
Swoim życiem mego życia,
Gdy lipcowy miód jak złoto.
Ten świat ja lubię i kocham.
Żal, że ma tyle utrapień.
Tęsknię za jego pieszczotą.
Przełożył Franciszek Kobryńczuk
Ostatnia wieczerza
Położyła matka na ustach znak krzyża
I zaczęła niby się modlić,
Niby rozwiązywać węzełki swego życia
Z pomocą narzekań cichych i pogodnych.
Poobrywanych wspomnień pasma wisiały.
Ojciec leżał w łóżku przeżyty, zsiwiały,
W gorącej pościeli, chłodem śmierci owiany.
Przedmioty podczas spóźnionej wieczerzy
Niesymetryczne zęby szczerzyły.
Drewniany smutek szmaragdem się szerzył,
Plamami z kątów wyłaził i kwitł wybujały
I tak poruszał wnętrze tej ciemnej pieczary,
Że światła było już mniej niż mało.
Ciało wchłonęło swej drogi ostatek szary.
Niedopite powietrze w szklance zostało.
Przełożył Franciszek Kobryńczuk
***
Dawno umarły ojciec polem idzie. On orze.
On i pług.
On i skiba roli. I ziarno,
I odblask odległego raju.
Oczy, jakimi patrzy na świat,
To te same oczy, co go oglądają.
Z płachty owsa bierze garść
I zasiewa tamtą stronę,
Gdzie od dawna wieczność trwa.
Przełożył Marian Jurgowski a potem sięgnąć po inne wiersze ...!
|
|
|
|
|
|
|
|
|